Przerażona patrzyłam na mój nadgarstek,
na którym kilka chwil wcześniej widziałam jak pojawia się tatuaż. Moje znamię
otoczone było jedną całą gwiazdką i jedną narysowaną tylko do połowy.
-No nie źle -odezwała się ciocia z
wielkimi ze zdziwienia oczami.
-Co oznaczają te cholerne połówki?!-
zapytałam.
-Nie mam pojęcia...
-Może jeszcze się pojawią? -wtrącił Drew.
-Nie wiem. Nigdy się jeszcze z czymś
takim nie spotkałem, ale sądzę że na wyspie ktoś będzie wiedziało co w tym
wszystkim chodzi -odezwał się Erick, który do tej pory się nie odzywał.
-Dobrze, nie warto się teraz tym przejmować.
Jutro pójdziemy na zakupy i załatwimy wszystkie niezbędne formalności, a w
czwartek wyjedziemy z samego rana- powiedziała szybko ciocia po czym dodała
zatroskanym tonem- a teraz lećcie spać, bo widzę że jesteście strasznie
zmęczeni, a jutro czeka nas długi dzień.
Widziałam jak wujek wywraca oczami,
zaśmiałam się a ciocia pokręciła głową i posłała mi uśmiech odwzajemniłam go i
ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki, gorący prysznic pragnąc zrzucić z
siebie cały dzisiejszy dzień.
Tej nocy kładąc się spać miałam nadzieję,
że gdy obudzę się wszystko będzie jak 4 lata temu. Bez żadnej magii, bez
czarodziei, z mamą która czule mnie przytuli. Po policzku spłynęła mi słona
kropla i zaraz potem zasnęłam.
Oczami Drew:
To wszystko działo się tak szybko.
Jeszcze kilka dni temu nie wiedzieliśmy nawet że istnieje coś takiego jak
magia, a już po jutrze jedziemy do szkoły czarodziei. Widać było że Rose nie
może w to jeszcze uwierzyć, z resztą ja też jeszcze tego wszystkiego nie
rozumiałem i miałem przeczucie że minie długi okres zanim się przyzwyczaimy.
Gdy Rosalie udała się do łazienki ja
powlokłem się do pokoju w którym ciocia przygotowała nam miejsce do spania. Bez
zapalania światła zauważyłem że w pokoju znajdują się dwa łóżka. Naprzeciwko
drzwi było okno zasłonięte granatowymi roletami. Z karniszy zwisała lekka biała
firanka. Nie wracając uwagi na mniejsze szczegóły udałem się prosto do łóżka,
po drodze rzucając swoje rzeczy na plecak z którym przyjechałem. Położyłem
swoje przemęczone ciało na miękkiej pościeli, zamknąłem oczy i za chwilę
spałem.
Rano obudziły mnie zapachy i brzdęki
dochodzące z kuchni. Domyśliłem się że ciocia szykuje nam śniadanie.
Przeciągnąłem się ospale, kilka razy ziewnąłem i spojrzałem na łóżko równoległe
do tego na którym spędziłem noc. Kołdra była równiutki i schludnie ułożona, a
mojej siostry już tam nie było. Spuściłem więc nogi za łóżko energicznie na nie
stanąłem. Posłałem łóżko starając się zrobić to jak najbardziej idealnie,
jednak wyszło mi trochę gorzej niż mojej siostrzyczce. Wyciągnąłem z plecaka
spodnie oraz koszulkę i szybko w nie wskoczyłem, po czym podążyłem za
przyjemnymi aromatami unoszącymi się w powietrzu. W kuchni zastałem Sarę
smażącą ostatniego naleśnika.
-Wyspałeś się? –zapytała.
-Tak. Bardzo dobrze mi się spało. –posłałem
cioci uśmiech.
-To dobrze bo zaraz po śniadaniu idziemy
na zakupy. –ciocia zaśmiała się a ja wziąłem głęboki oddech.
Nagle w kuchni zjawiła się Rose. Ubrana
była w jeansowe szorty, niebieską bluzkę oraz czarny dość długi sweterek. Na
nogach miała długie skarpety sięgające jej aż za kolana. Rozczochrała moje i
tak niepoukładane po spaniu włosy i rozpromieniona zajęła miejsce po drugiej
stronie stołu. Już dawno nie widziałam jej w takim humorze z samego rana.
Ciocia postawiła przed naszymi nosami talerz pełen naleśników oraz syrop
klonowy i życzyła nam smacznego, sama również zajęła miejsce przy stole i
zabrała się do jedzenia.
Oczami Rose:
Ciocia przygotowała nam pyszne naleśniki
które zjedliśmy ze smakiem. Po śniadaniu Drew zajął łazienkę, a ja pomogłam dla
cioci pozmywać po posiłku. Gdy wreszcie wszystko było na swoim miejscu i byliśmy
prawie gotowi do wyjścia. Wskoczyłam na chwilę do pokoju w którym spaliśmy
chwyciłam wcześniej przygotowana torbę i czarną parę vansów, które od razu
wsunęłam na nogi. W przed pokoju czekali już na mnie gotowi do wyjścia ciocia i
Drew. Wyszliśmy przed domu. Sara zakluczyła drzwi i skierowała nas do
samochodu. Był to czerwony fiat 500. Choć nie znam się na samochodach, to ten
rozpoznałam bez problemu, ponieważ Megan namawiała kiedyś ojca na kupno go
jednak stanęło wreszcie na czarnym passacie.
Zajęłam miejsce obok kierowcy, więc Drew
musiał usiąść z tyłu, ale jakoś nie specjalnie mu to przeszkadzało.
-Tak właściwie to gdzie Erick?- zapytałam
uświadamiając sobie że nie widziałam dziś wujka.
-Załatwia jutrzejszy transport.
-Jak to? Myślałam, że to on nas zawiezie.
-On, ale chyba nie sądziłaś że dostarczy
was na wyspę samochodem. W kilku miastach w naszym stanie, jak również w innych
jest punk transportu do szkoły magii. Z resztą co ja wam będę tłumaczyć. Jutro
zobaczycie o co chodzi.
Żadne z was nic nie powiedziało
kiwnęliśmy tylko głowami, a ciocia się uśmiechnęła. Jechaliśmy kilka minut, po
czym ciocia zaparkowała pod ogromnym budynkiem, a mianowicie centrum handlowym.
Rozpięłam pas i wyskoczyłam z auta. Mrużąc oczy zlustrowałam budynek wzrokiem.
-Ehem… Saro? Tak właściwie to po co my
tu…
-No jak to po co? Na zakupy. Musicie kupić
sobie kilka nowych rzeczy przed wyjazdem do szkoły. Oczywiście tam też jest ogrom
sklepów, jednak powinniście mieć choć jeden strój na wyjazd. Nie wiadomo też
kiedy dowiozę wam wasze rzeczy z domu. Więc lepiej się zabezpieczyć.
Weszliśmy do środka a naszym oczom
ukazało się cudowne wnętrze. Wszystko było tu w jak największym porządku.
Przestrzenny duży hall z nowocześnie zaprojektowaną fontanną przyciągał swoim
wyglądem odwiedzających lokal. W pomieszczeniu dominowała biel z orzechowymi
dodatkami. Nieopodal fontanny znajdowały się ruchome schody, którymi
wjechaliśmy na wyższy poziom. Postanowiliśmy zwiedzać sklepy od góry żeby nie
latać bez sensu w tą i z powrotem. Zakupy zaczęliśmy od H&M gdzie
upatrzyłam sobie śliczną, zwiewną sukienkę. Od razu udałam się do
przymierzalni, żeby nie kupić kota w worku.
-Wyglądasz cudownie –powiedziała Sara
uważnie mi się przyglądając gdy wyłoniłam się z przymierzalni.
Po dokładnym przeglądnięciu się w lustrze
uznałam że sukienka naprawdę leżała na mnie idealnie i postanowiłam ją kupić.
Kosztowała nie całe 10$ ponieważ była po promocji, więc uznałam że mogę sobie
na nią pozwolić. Ciocia doniosła mi jeszcze kilka wieszaków do przymierzenia
twierdząc, że będzie mi w tych ciuchach do twarzy, po czym nie zwracając uwagi
na protesty z mojej strony, zniknęła między wieszakami. Głośno westchnęła i
zaczęłam po kolei wkładać na siebie ciuchy. Ciocia pojawiała się gdy tylko
zapięłam ostatni guzik lub poprawiłam najmniejsze zagięcie, mówiąc że wyglądam
świetnie. Ja jednak wybrałam tylko cieniowana koszulę, a resztę odwiesiłam
powrotem. Nie patrząc na nic więcej udałam się prosto do kasy . Sympatyczna
ekspedientka policzyła moje zakupy i spakowała je w papierową torbę.
Wyciągnęłam z torby portfel i już chciałam zapłacić kiedy na swojej dłoni
poczułam ciepły dotyk dłoni Sary, która drugą ręką podała sprzedawczyni sumę
należną do zapłaty.
-Ciociu, ale…
-Żadnych ale! –ciocia zgromiła mnie
wzrokiem po czym chwytając torbę z zakupami uśmiechnęła się do kobiety za ladą.
-W szkole też wam się przydadzą, a to
możemy nazwać nadrobieniem wszystkich prezentów, które wam zalegam. Wiec bez
gadania. Teraz trzeba znaleźć twojego brata. –powiedziała rozglądając się po
sklepie. Pocałowałam ją w policzek i razem ruszyłyśmy w stronę działu z męską
odzieżą.
Oczami Drew:
Krążyłem po dziele z męskimi ciuchami,
nie zwracając na nie szczególnej uwagi. Nie chciałem wydawać pieniędzy na żadne
bzdety.
-O tu jesteś! –usłyszałem za plecami głos
Sary. –I jak wybrałeś już coś dla siebie? –zapytała.
-Nie. –mruknąłem. –właściwie to chyba
niczego nie potrzebuję.
-O nie, nie. Już ja Cię zaraz ubiorę.
–powiedziała uśmiechając się łobuzersko i zaczęła przebierać w wieszakach.
Razem z Rose wybrały mi kilka rzeczy i zaciągnęły do przymierzalni.
Przymierzyłem każde ubranie po kolei. Czerwona koszula w kratę była w sam raz,
brązowe rurki również. Jedynie koszulka z napisami była na mnie za mała. Gdy im
to powiedziałem ciocia chciała już lecieć po większy rozmiar.
-Nie, nie. Właściwie to ona mi się nie
podoba. –powiedziałem szybko.
-Okej. –To chodźmy do kasy. Kasjerka
policzyła nasze zakupy i nim zdążyłem zareagować ciocia podała kobiecie należną
sumę. Zdezorientowany spojrzałem na siostrę, która tylko wzruszyła ramionami.
W centrum spędziliśmy jeszcze dobre dwie
godziny, po czym obładowani torbami wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy
prosto do domu.
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
Ufff.... Wreszcie dodaję. Długo siedziałam nad tym rozdziałem, ale zawsze coś mi przeszkadzało w dokończeniu go i przekładałam to na następny dzień. I tak w kółko. Dzisiaj udało mi się go wreszcie dokończyć. Wiem, że nie jest on zachwycający ale postaram się żeby kolejne były lepsze ; ). Jak zauważyliście zaczęłam pisać w formie 1 osobowej. Jednak nie wiem czy pisać tak nadal czy może jednak lepiej wrócić do pierwotnej formy tego opowiadania. Więc to Wy o tym zadecydujecie ; ) .
Piszcie w komentarzach w której narracji wam się lepiej czyta. Być może zrobię także ankietę.
Kolejny rozdział nie wiem kiedy. ale chyba nie szybko, ponieważ najpierw planuję definitywnie zakończyć bloga Mimo niepowodzeń idź dalej . ; )
Ps. : Proszę jeśli czytacie to zostawcie chociaż najkrótszy komentarz, ponieważ chcę wiedzieć ile osób tu jeszcze jest ; P
Buuuziaki : *
-E.
Jak zwykle cudowny <3 Pamiętasz jeszcze mnie ? Pisałam kiedyś o 6 przyjaciół którzy zobili się na wyspie ? teraz mam nowego bloga takiego w sumie o wszytskim są tam ecenzje książek filmów, playlisty rady itp. Jak chcesz to zajrzyj będę wdzięczna lose-yourself-in-the-music.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNareszcie !!!
OdpowiedzUsuńBałam się, że zrezygnowałaś.
Rozdział bardzo mi się podoba. Nie mam zastrzeżeń.
Czekam na kolejne i mam nadzieję, że będą pojawiać się często.
Pozdrawiam :P
No jak zwykle świetne ale moim zdanie lepiej czyta się w tamtej formie :D
OdpowiedzUsuńfajnyy :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na mój blog : http://przyg.blogspot.com/ :)
Dopiero zaczynam :)
Ja czytam :D
OdpowiedzUsuńI lepiej czyta mi się w tamtej formie ;)
UsuńJa czytam :333
OdpowiedzUsuńJa też czytam i nie mogę doczekać się dalszych losów tej dwójki ;)
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńKiedyś pisałam jako agusia1899 ale jak mam bloga to zmieniłam nick.
Chciałam cię poinformować, że nominowałam cię u siebie do Liebster Award.
Zapraszam też do mnie na http://love-is-not-a-color.blogspot.com
Pozdrawiam ;P
Cześć :) Pamiętasz mnie jeszcze? Mam bloga http://rosemare-collins-my-story.blogspot.com/. Wstawiłam tam 'pożegnalny' rozdział, w którym wyjaśniam swoją nieobecność. Zapraszam. :)
OdpowiedzUsuń